poniedziałek, 9 marca 2015

Śnieżna wojowniczka

Płungiany to niewielkie miasteczko na północy Litwy, ok. 50 km na wschód od Kłajpedy. Do 1945 roku było częścią Polski. To tutaj, 4 lutego 1943 roku w rodzinie państwa Błaszkiewiczów rodzi się córka, której dają na imię Wanda. Po wojnie przeprowadzają się do Wrocławia, gdzie zdolna dziewczynka zostaje dopuszczona od razu do drugiej klasy podstawówki. Wkrótce kończy II LO  i mając zaledwie 22 lata zdobywa tytuł magistra na Wydziale Elektroniki Politechniki Wrocławskiej. Jej specjalność to maszyny cyfrowe. Uczy również matematyki i fizyki.

Wanda Błaszkiewicz nie tylko pokazała się jako niezwykle inteligentna osoba, ale również jako zapalona sportsmenka. Początkowo trenowała lekkoatletykę, jednak później przerzuciła się na siatkówkę. W dyscyplinie tej odnosiła niemałe sukcesy, jako zawodniczka pierwszoligowej drużyny Gwardia Wrocław. Jednak los szykował dla Wandy inne plany. Pewnego letniego dnia w 1961 roku zabrakło jej paliwa, gdy jechała swym Junakiem – kultowym polskim motocyklem. Tak się złożyło, że tego samego dnia, drogą jechał Bogdan Jankowski, który pomógł Wandzie z motocyklem. Ich znajomość miała zaważyć na jej przyszłych zainteresowaniach. Bogdan był wspinaczem i to on pokazał Wandzie pionowy świat skał. Razem często wyjeżdżali w rejon Sokolików – znanej wspinaczom miejscówki w Sudetach. Szybko okazało się, że Wanda ma prawdziwą smykałkę do łojenia. W 1962 ukończyła kurs taternicki i wyruszyła na podbój Tatr. Z jej wielu ambitnych przejść należy wspomnieć o przejściu tzw. Wariantu R na Mnichu uznawanego za jedną z najbardziej wymagających dróg wspinaczkowych w Tatrach.
Sokoliki.


W końcu przyszedł czas na Alpy.Między 1964-65 wspinała się w Alpach Zillertalskich, gdzie uczestniczyła w wielu kursach alpinistycznych, m.in. kursie ratowniczym organizowanym przez dr Helmuta Scharftettera jej przyszłego męża. Szybko pnie się po szczeblach kariery alpinistycznej, by w 1967 roku przejść 800-metrową ścianę Aguille du Grepon razem z bardziej doświadczoną Haliną Kruger-Szyrokomską  – jest to pierwsze przejście kobiecę. Obie panie pokonują również jako pierwsze przedstawicielki płci pięknej, wschodni filar Trollryggen w Norwegii.
Wanda Błaszkiewicz - Rutkiewicz.
Począwszy od 1970 roku rozpoczyna się jej przygoda z górami wysokimi. Zdobywa wtedy szczyt Pik Lenina (7134 m n.p.m.) wyrównując tym samym kobiecy rekord polski wysokości. Jeszcze przed wyjazdem wychodzi za mąż, za warszawskiego taternika Wojciecha Rutkiewicza. Choć małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy, Wanda na zawsze przyjęła jego nazwisko.

Lata 70 dla Wandy Rutkiewicz to głównie powrót w Alpy i pierwszy wielki sukces: zdobycie Gaszerbruma III (7952 m n.p.m.) najwyższego dotąd niezdobytego szczytu świata. Jako kierownik wyprawy dała się poznać jako niezwykle twarda kobieta, o nieokiełznanym charakterze. Film „Temperatura Wrzenia” pokazuje jak bardzo surową postacią była, próbując pogodzić własne ambicje z oczekiwaniami męskiej części zespołu. Było to źródłem wielu zgrzytów, ale ostatecznie wyprawa zakończyła się sukcesem.

Niezwykle owocnym okazał się rok 1978. Wanda wraz z kobiecym zespołem zdobywa Matterhorn (4478 m n.p.m.). Później, 16 października, dokładnie w tym samym dniu w którym rozpoczął się pontyfikat Jana Pawła II, Wanda zdobywa jako trzecia kobieta na świecie (pierwsza europejka) Mount Everest (8850 m n.p.m.). Rok później, podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny ofiarowuje Ojcu Świętemu, kamień ze szczytu. Gdy go zobaczyła, uklękła. Papież podniósł ją z ziemi i rzekł: "Wstań. Ludzie gór witają się na stojąco." :). Mówił również: "Dobry Bóg tak chciał, abyśmy tego samego dnia zaszli tak wysoko."
Wanda Rutkiewicz podczas spotkania z Janem Pawłem II w 1979
17 marca 1981 roku podczas wyprawy na Elbrus, zdarzył się wypadek, który nieomal przekreślił dalszą karierę Wandy. Potrącona przez spadającego alpinistę, spadła z wysokości i doznała otwartego złamania uda. Marne warunki panujące w miejscowych szpitalach i zła opieka medyczna zmusiły ją do wizyty w Austrii, gdzie kontynuowała leczenie. Tam też zastał ją stan wojenny i poślubiła dr Helmuta Sharfettera.\


Wanda Rutkiewicz była niezwykle silną i niezależną kobietą, co zaważyło na jej relacjach z mężczyznami. Jej drugie małżeństwo z dr Sharfetterem trwało krótko podobnie jak pierwsze małżeństwo. Ze względu na swoją pasję zrezygnowała z macierzyństwa. Była niezwykle szanowana w środowiskach alpejskich, choć nieraz sugerowała, że mężczyźni próbowali zepchnąć ją na dalszy plan i nie grali fair. Pomimo wszelkich trudności, Wanda stała się ikoną i idolem dla wielu przyszłych himalaistek. Żadna inna postać nie zrobiła chyba tak wiele w kwestii przełamania męskiego monopolu w himalaiźmie.

Elbrus (5642 m n.p.m.) - na jego ośnieżonych stokach Wanda Rutkiewicz złamała udo.
Po wielu operacjach na krótko wróciła do wspinaczki jednak pod koniec stycznia 1982 doszło do kolejngo, samoistnego złamania. Wraz z polską wyprawą przeszła cały lodowiec Baltoro o kulach – ponad 80 km!!! Wyprawa na K2 nie powiodła się. Na domiar złego jej dawna przyjaciółka, Halina Syrokomska, została na zawsze na zimnych stokach drugiej najwyższej góry świata. Na szczęście dzięki swej niezwykłej sile charakteru udało jej się wrócić do formy i pozbierać. Koniec lat 80-ątych to prawdziwy złoty wiek dla Wandy Rutkiewicz. Kolejne szczyty znikały pod jej stopami. Aconcagua, Nanga Parbat, Sisha Pangma, Gasherbrum, Czo Oju... W końcu 23 Czerwca 1986 roku w dniu swoich imienin, zdobyła jako pierwsza kobieta szczyt K2 (8611 m n.p.m.).

Wanda Rutkiewicz w 1978 roku.


W 1990 roku brakowało jej jeszcze 8 szczytów do skompletowania Korony Himalajów. W jej głowie narodził się pomysł zdobycia ich podczas jednej, ponad rocznej wyprawy. Pomysł ten nazwała „Karawaną Marzeń”. Niestety plan nie powiódł się i jugosławiańska wyprawa na Kanczedzongę okazała się porażką.

W 1991 roku Wanda Rutkiewicz samotnie zdobyła Annapurnę – był to jej ostatni ośmiotysięcznik. Była w czołówce kobiecych prób zdobycia Korony. Przegoniła ją dopiero 14 Maja 2006 Gerlinde Kaltenbrunner, wchodząc na trzeci najwyższy szczyt świata – Kanczendzongę (8586 m n.p.m.).

Od lewej: Krzysztof Wielicki, Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka.

Tablice pamiątkowe w Osterwie - Jerzy Kukuczka i Wanda Rutkiewicz.
No właśnie – Kanczendzonga, z tybetańskiego Pięć Skarbów pod Wielkim Śniegiem. W 1992 Wanda brała udział w meksykańskiej wyprawie. 12 maja 1992 roku, o godz. 3:30 nad ranem wraz z Carlosem Carsolio wyruszyli w kierunku szczytu. Wyczerpana i osłabiona powoli pięła się w górę. Carsolio wyprzedził ją i po 12 godzinach wyczerpującego podejścia stanął na szczycie. Wracając napotkał ją i próbował przekonać do zawrócenia. Odmówiła. Wtedy, 8200 m n.p.m. Carlos był ostatnią osobą, która widziała Wandę. Nasza dzielna Himalaistka nigdy nie zeszła do bazy. Wkrótce została uznana za zaginioną. Przeżyła 49 lat. Jej ciała nigdy nie znaleziono...
Kanczedzonga (8586 m n.p.m.) - miejsce wiecznego spoczynku Wandy...

W Osterwie na Słowacji znajduje się symboliczny cmentarz, upamiętniający ludzi gór. Można tam zobaczyć tablice pamiątkową, upamiętniającą jej tragiczną śmierć.