środa, 14 października 2015

Beczki, kosodrzewina i mleko, czyli jak Pilsko zdobywaliśmy.

Po udanym wypadzie w Beskid Śląski przyszedł czas na nieco bardziej ambitny cel. Po krótkiej dyskusji wybór padł na Pilsko - drugi po Babiej Górze najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego. Cały masyw posiada dwa wierzchołki: niższy zwany Górą Pięciu Kopców (1543 m n.p.m.) oraz główny szczyt Pilska wznoszący się 1557 m n.p.m.

Góra Pięciu Kopców znajduje się na granicy polsko-słowackiej i jest jednym z najwyższych szczytów Diademu Gór Polski. Kulminacja Pilska znajduje się kilkaset metrów wgłąb Słowacji, jednak od wstąpienia Polski do strefy Schengen nie ma problemu ze zdobyciem go.

25 sierpnia (wtorek) ja, Michał (Jordan) oraz Mateusz (Gumiś) wyruszyliśmy pociągiem z Katowic do Żywca. Po dojechaniu na miejsce czekał nas krótki spacer pod Tesco, skąd odjeżdżał bus do Korbielowa. W końcu krótko po 9:00 znaleźliśmy się w Korbielowie. Ta niewielka wioska tętni życiem zwłaszcza zimą, gdyż jest ważnym ośrodkiem narciarskim regionu. Latem jest tu spokojniej. Jadąc na Słowację przez przełęcz Glinne mijamy Korbielów jako ostatnią polską miejscowość.

Po opuszczeniu busa i zakupie drożdżówek i wody w miejscowym spożywczaku ruszyliśmy na zielony szlak.
Szlak początkowo wiedzie drogą...
Po czym zmienia się w polną dróżkę.
Po krótkim podejściu wchodzimy na stok narciarski.
Stoki narciarskie bez śniegu tworzą iście księżycowy krajobraz.
Coraz wyżej... wyłania się masyw Babiej Góry.
Trzeba się będzie wybrać na narty. ;)
 Szlak wił się raz po raz przecinając stok. W końcu dotarł na szczyt Buczynki.
Czasem wąską ścieżką...
...czasem szeroką przesieką. Niebieskie beczki dociążają wyciąg, aby nie gibał się zbytnio na wietrze.
Jeszcze trochę i będziemy na górze.
 Od tego miejsca szlak wiedzie łagodnie wznoszącą się leśną ścieżką.
Etap 2: Z Buczynki na Halę Miziową.
Dziki Beskid Żywiecki.
Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi.
Szeroka i wygodna leśna ścieżka.
Po drodze mijamy kilka polan.
 Wkrótce docieramy do Hali Miziowej. Tu w 1929 wybudowano schronisko. Oryginalny, drewniany budynek spłonął w 1953 roku. Dziś turystów wita nowy, murowany budynek.
Na Hali Miziowej (ok. 1270 m n.p.m.)
Do Pilska już niedaleko.
Przechodzimy przez GSB.
Babia Góra spogląda w stronę swojego braciszka.
 Weszliśmy na moment do schroniska napić się herbaty. W holu powitała nas... krowa. ;)
Mućka ;).
   Gdy wychodziliśmy, zaczęło kropić. Nie ma rady - zakładamy kurtki i ciśniemy.
Rozpoczynamy atak szczytowy. ;)
Pomimo deszczu idzie się przyjemnie.
Chwilę później ogarniają nas chmury - mleko!
Zza chmur wyłaniają się różne, dziwaczne kształty. A to wyciąg, a to drzewo...
 W końcu osiągamy piętro kosodrzewiny. Poza Pilskiem i oczywiście Tatrami można ją spotkać tylko na Babiej.
Docieramy do granicy!
Jeszcze kilkadziesiąt metrów.
I jest! Góra Pięciu Kopców (1543 m n.p.m.)
Dzielni zdobywcy.
Uwaga! Góry mogą powodować nagłe napady głupawki. Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą. ;)
 Od tego miejsca wchodzimy w Słowację. Po kilku minutach z mgły wyłonił się krzyż, zdobiący szczyt Pilska.
Z mgły wyłania się krzyż.
Szczyt Pilska. (1557 m n.p.m.)
Plan wykonany!
Na szczycie spędziliśmy kilkanaście minut, po czym stwierdziliśmy, że jest zimno i czas wracać. Wracaliśmy tą samą trasą. Urządziliśmy sobie nieco dłuższą przerwę obiadową w schronisku.
Kotlet miziowy z frytkami - solidna porcja kalorii dla wędrowca. ;)
Są Pryncypałki - jest siła.

Czas ruszać.
Przez tę mgłę pomyliliśmy szlaki. Przez chwilę szliśmy szlakiem zielonym, ale nie w stronę Korbielowa, a w stronę Sopotni Wielkiej. Cytując starego suchara: kierunek dobry, ale zwrot przeciwny. ;)
Już na dobrej trasie.
Mleeeko.
Trasa ta sama, a jednak inna.
Mrocznie...
Powoli schodzimy poniżej chmur.
Zielono mi. ;)
Już prawie na dole.
W Korbielowie powitały nas konie. ;)
W końcu dotarliśmy na przystanek i już po chwili siedzieliśmy w busie do Żywca. Tam czekała nas chwila nerwówki, bo okazało się, że nasz pociąg odjeżdża za 15 minut, a my byliśmy 25 minut drogi od dworca. Po morderczym biegu wpadliśmy do pociągu niemal w ostatniej chwili. Zadowoleni z wycieczki wróciliśmy do domu. ;)
A na koniec - tęcza. ;)
~Osin