Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne wakacje będą wybitnie tatrzańskie. ;) Ledwie co Dawid wrócił ze swojej wyprawy (której druga część relacji właśnie powstaje), postanowiliśmy wybrać się w rejon Doliny Gąsienicowej. Trasa zaplanowana, pokoje zarezerwowane i... pojawił się problem. Oto bowiem Inez, jedna z uczestniczek nie dostała urlopu. Niestety zaliczka była już zapłacona, a brak jednej z zadeklarowanych osób oznaczał wyrzucenie w błoto 80 zł. Rozpocząłem więc poszukiwania zastępstwa. Szczęśliwie, w ostatniej chwili na kilka dni przed wyjazdem swój udział zadeklarował Darek - kolega poznany kilka dni wcześniej. Wycieczkę w góry obiecałem również mojemu współlokatorowi - Jarkowi, a że ten w tygodniu miał praktyki i nie mógł uczestniczyć w poniedziałkowej trasie, postanowiłem przedłużyć cały wyjazd i wybrać się z nim wcześniej w Tatry Zachodnie.
***
Ja, Jarek i Darek wyruszyliśmy w Piątek wieczorem z Katowic do Krakowa. Tam czekał nas nocleg w akademiku. W sobotę o 6:20 rano wsiedliśmy w spóźnionego busa z Krakowa do Zakopanego i nasza wyprawa rozpoczęła się na dobre...
25.07.2015 r., Sobota
Po dwugodzinnej jeździe Zakopianką dotarliśmy do Zakopca, gdzie szybko przesiedliśmy się w lokalnego busa, którym za 6 zł dojechaliśmy do bramek TPN u wylotu dol. Chochołowskiej. Jako że nie mieliśmy rano czasu na śniadanie, zaczęliśmy od pożywienia się w tutejszym bufecie.
 |
Ja optowałem za pysznym żurkiem. ;) |
 |
Jarek podzielił mój wybór. ;) |
 |
Darek zdecydował się na pożywnego szaszłyka... |
 |
Po zjedzeniu przyszedł czas na uiszczenie opłaty parkowej. |
Dolina Chochołowska jest najdłuższą doliną polskich Tatr. Jest również tzw. doliną walną - oznacza to, że wiedzie od podnóża gór, aż do głównej grani. Ciągnie się przez 10 km i w swej górnej części rozdziela się na kilka mniejszych dolinek, które następnie stromo wspinają się ku szczytom górskim. Miejsce to jest szczególną atrakcją wiosną, gdy kwitną Krokusy, będący jednym z symboli Tatr Zachodnich.
Pierwsze kilka kilometrów zielonego szlaku to płaska i wyasfaltowana ulica. Postanowiliśmy uniknąć marszu tym mało ciekawym fragmentem i zdecydowaliśmy się na przejażdżkę turystyczną kolejką. Odjeżdża co pół godziny i zawozi turystów, aż do położonej w głębi doliny Polany Huciska.
 |
Kulturowy wypas krów i owiec. |
 |
Widok na szlak z perspektywy wagonu kolejki. |
 |
Kolejka jest nie lada atrakcją ;D. |
 |
Dalsza część podróży to już stare dobre butowanie... |
Z Polany Huciska wędrowaliśmy dalej zielonym szlakiem, aż do podnóża Wielkiego Kopieńca (1257 m n.p.m.). Tam rozpoczyna się szlak czarny i żółty. Żółte znaki prowadzą poprzez Iwaniacką Przełęcz do sąsiedniej dol. Kościeliskiej. Natomiast czarne znaki prowadzą w głąb dol. Starorobociańskiej i dalej w góry, aż na Przełęcz Suchą. Tam też zmierzaliśmy. Rozpoczęliśmy mozolne podejście...
 |
Na szlaku spotkaliśmy sporo turystów, mimo że Tatry Zachodnie nie są aż tak popularne. |
 |
Chochołowskie Mnichy oraz zniszczone przez halny stoki Wielkiego Kopieńca. |
 |
Na rozstaju dróg... |
 |
Widok na Kominiarski Wierch. |
 |
Widok na góry ze Starorobociańskiej Polany. |
 |
Pięknie jest. |
 |
Rumowisko skalne po drugiej stronie doliny. Urwał się kawałek góry! |
 |
Las jest coraz rzadszy. |
 |
Pić-stop. ;) |
 |
Puchate obłoki dają od czasu do czasu wytchnienie od upałów. |
 |
Rzut oka na północ. |
 |
Odpoczynek pośród kosodrzewiny ;). |
 |
Pięknie na ziemi, pięknie na niebie... Spektakl żywiołów ;). |
 |
Czasem bywa stromiej. |
 |
Na czarnym szlaku. |
 |
Powoli robi się stromo. |
 |
Czasem trzeba zrobić przerwę. ;) |
 |
Nasz dzisiejszy cel - Starorobociański Wierch (2176 m n.p.m.) |
 |
Stoki Ornaka. |
 |
Już prawie przełęcz... |
 |
Siwe Stawki. |
 |
Widok z Siwej Przełęczy (1812 m n.p.m.). W oddali widać Świnicę. |
 |
Na zielonym szlaku. |
 |
Droga na Ornak. |
Gdy dotarliśmy na przełęcz pojawiły się problemy. Jeśli miałbym wymienić jedną, ale za to bardzo poważną wadę swojej osoby powiedziałbym, że jest to roztargnienie. Okazało się, że zapomniałem kurtki z akademika i teraz wylądowałem w wysokich górach z krótkim rękawem. Nadciągające chmury nie wróżyły nic dobrego, a na domiar złego wiał potworny wiatr. Na szczęście Darek pożyczył mi swoją pelerynę przeciwdeszczową, która również całkiem dobrze chroniła przed zimnem i wiatrem.
Rozpoczęliśmy naszą wędrówkę Siwymi Turniami na główną grań. Po dwudziestu minutach dotarliśmy na Siwy Zwornik (1965 m n.p.m.) i... to był koniec naszej wycieczki. Zerwał się jeszcze większy wiatr, niebo otworzyło się nad nami i zaczęła się burza, która przyszła zupełnie znienacka. Zeszliśmy szybko kilka metrów w dół zbocza, a następnie przycupnęliśmy w kosodrzewinie, czekając aż zelżeje nawałnica.
 |
Już prawie grań... |
 |
Grań i Starorobociański Wierch. |
 |
Siwy Zwornik (1965 m n.p.m.) |
W końcu zdecydowaliśmy się na zejście do doliny. Grzmoty nadal waliły, a my szybko schodziliśmy, tym samym szlakiem, którym weszliśmy, starając się myśleć o czymś przyjemnym. Na szczęście skończyło się na strachu. Nie weszliśmy co prawda na Starorobociański, ale cóż... góra nie zając, jeszcze trochę tu postoi. :) Wkrótce zeszliśmy do schroniska.
 |
Na Polanie Chochołowskiej. |
 |
Jest i wyczekiwane schronisko. :) |
Niestety zabrakło dla nas miejsca w pokojach, więc czekała nas noc na podłodze. Wyszło nam to na dobre. Spotkaliśmy wesołą ekipę, z którą balowaliśmy do północy, pijąc i oglądając burze, która przeszła nad Tatrami w nocy. Pozdrawiamy Was! ;)
~Osin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz