piątek, 25 grudnia 2015

Andrzejki 2015 cz. 1

Pomysł na spędzenie Andrzejek w górach pojawił się znienacka podczas jednego z towarzyskich spotkań przy piwie w jednej z sosnowieckich knajp. Mateusz rzucił hasłem "jedźmy w góry na Andrzejki". Pierwotny plan zakładał powtórkę z Pilska i nocleg na Hali Miziowej (kusił nas Miziowy Zgon - mieszanka wiśniówki i grzanego wina ;) ). Po spojrzeniu na cenę zrezygnowaliśmy i rozpoczęliśmy poszukiwania czegoś tańszego. Ostatecznie wybór padł na chatkę studencką w Pietraszonce.

Idea chatek studenckich powstała już po wojnie, gdy turystyka beskidzka przeżywała swój ponowny rozkwit. W latach 50. raczkować zaczęły pierwsze studenckie organizacje turystyczne. Jak grzyby po deszczu w Beskidach zaczęły pojawiać się bazy namiotowe. Otwarte w sezonie letnim, pozwalają wędrowcom przespać się za śmieszne pieniądze (5-8 zł) i skorzystać z polowej kuchni. Poza sezonem są jednak zamknięte, a rozbicie w nich namiotu niczym  nie różni się od spania na dziko.

Istniała więc potrzeba na chatki studenckie, gdzie każdy mógłby się tanio przespać, czynne cały rok. Pierwsze kroki postawiły dwie organizacje studenckie, działające przy Politechnice Śląskiej: AKT "Watra" oraz AKT "Gronie". Najstarszym obiektem tego typu jest właśnie chatka na Pietraszonce.

Od stycznia 1968 roku chatka przyjmuje turystów wędrujących Beskidem Śląskim. 28 listopada 2015 przyjęła również nas.

***
Porannym pociągiem pojechaliśmy na ostatnią stację: Wisła Głębce. Choć w Zagłębiu panowała w miarę wysoka temperatura, to Beskid Śląski powitał nas mrozem i... śniegiem. Wyruszyliśmy na czarny szlak, by po około godzinie znaleźć się pod tamą na Wiśle.
Ekipa na stacji Wisła Głębce. Od lewej: Piotrek, Maciek, Karol, Amanda, Krzysiek, Ania.
Z serii: nietypowy ekwipunek. Miecz z oklejonej rurki PCV to świetny sposób na nudę. :D
W lesie.
Zimowy pejzaż.
Wisła.
Tama na Wiśle została wybudowana w latach 1968-1973 w celu utworzenia rezerwuaru wody pitnej dla okolicy. W efekcie powstał zb. Czerniański o pojemności 4 941 000 m3. To tu mieszają się wody Czarnej i Białej Wisełki. Wody wypływające ze zbiornika torują sobie drogę przez Polskę, by wpaść do Bałtyku ponad 1000 km dalej. Przechodzimy szczytem tamy i wzdłuż brzegu zbiornika docieramy do dzielnicy Czarne, gdzie rozpoczyna się szlak niebieski.
Zbiornik Czerniański. We chmurach kryje się masyw Baraniej Góry.
Widok z tamy na dolinę Wisły. Wysokość: 30 m. Długość: 280 m.
Droga w kierunku Baraniej Góry. Wisła Czarne.
Przed nami blisko 25 naturalnych wodospadów - tzw. Kaskady Rodła. Nazwa ta została nadana 19 września 1987 roku w 65-lecie Związku Polaków w Niemczech. Pomysłodawcą nadania tej nazwy był Jan Krop, prezes Związku. Rodło od wielu lat jest symbolem Polonii niemieckiej. Ma kształt zygzaku symbolizującego przebieg Wisły wraz z zaznaczonym Krakowem.
Rodło - symbol niemieckiej Polonii.
Kaskady zaczynają się od tzw. Bramy Kubisza - miejsca, w którym Biała Wisełka przegryza się przez warstwy fliszu istebniańskiego, tworząc skalną wyrwę. Od tego miejsca niebieski szlak pnie się w górę w kierunku szczytu Baraniej Góry - grzbietu wiślańskiego. Im wyżej, tym bardziej zimowe warunki - oblodzone szlaki i głęboki śnieg.
Biała Wisełka.
Wspinamy się.
Zimowo...
Zaczyna się przejaśniać.

Biała Wisełka.

Wspinaczka trwała w najlepsze. W końcu dotarliśmy do stromych stoków Pasma Wiślańskiego. Szlak wiódł drogą równoległą do poziomic, lekko się wznosząc. Po drodze witały nas przepiękne widoki.
Widok na N-W. Gdzieś daleko ponad chmurami majaczyły Sudety.
Od lewej: Orłowa, Przełęcz Salmopolska. Malinów, Malinowska Skała.
Karol na szlaku.
Zamarznięty strumień.
Zima... jesienią. :)
Szlak.
Widok na Glinne i Magurkę.
Wspinamy się...
Już prawie szczyt.
Barania Góra.
I w końcu dotarliśmy na szczyt Baraniej Góry - drugiego najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego i najwyższego szczytu Górnego Śląska.


(Zdjęcia: Krzysiu, Osin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz