Dystans: 19,3 km
Data: 19.07.2014
Ekipa: Osin, Czarek, Maciek, Piotr, Paweł, Dawid (od Kusiąt)
Pokaż Dzień 1 - Chrzest ognia na większej mapie
***
Był to piękny lipcowy dzień. Wczesna pora gwarantowała przyjemny chłodek, który wkrótce miał przerodzić się w potworny upał. Pomimo że plecak miałem wypakowany do granic możliwości, wparadowałem na stację kolejową Będzin Miasto z uśmiechem na ustach, ściskając w dłoni świeżutki bilet kolejowy, a w drugiej starą, zdezelowaną komórkę - towarzyszkę, która nie jedno już ze mną przeszła. Część ekipy wsiadała do pociągu parę przystanków wcześniej - w Sosnowcu. Musiałem upewnić się czy wszystko gra. Krótki telefon: "Jedziecie? Początek składu? Okej, czekam.". I teraz już wiedziałem, że po wielu przygotowaniach, wyprawa zaczyna się na dobre i nic nas nie powstrzyma przed ruszeniem na szlak. Kilka minut później na peron wtoczył się stalowy, niebiesko - biały potwór Kolei Śląskich. W jego wnętrznościach spotkałem Osina, Piotrka i Maćka. Pociąg wiózł nas do Częstochowy, a my obserwując przez okno, mijające leniwie krajobrazy, śpiewaliśmy starą piosenkę Starego Dobrego Małżeństwa:
"Będziemy szli nieprzerwanie
w ulewie, skwarze, huraganie
przez chwiejne mosty, grząskie bagna
chaszcze, pustynie i mokradła ..."
(SDM - Imperatyw)
W końcu docieramy do Częstochowy.
![]() |
Częstochowa Osobowa |
![]() |
Dworcowa kaplica. |
Przed dworcem spotykamy się z kolejnym członkiem wyprawy, który jednocześnie pełnić będzie funkcję obozowego medyka - Pawłem. Po kilku minutach docieramy do al. Najświętszej Maryi Panny - bulwaru wiodącego do samych stóp Jasnej Góry.
![]() |
Aleja NMP. |
Jest to dla nas sentymentalne miejsce. Rok temu pokonywaliśmy tędy ostatnie kilometry naszej małej pielgrzymki. Śmiejemy się, że tym razem będzie to "antypielgrzymka" - w końcu idziemy teraz w drugą stronę. Drugi koniec bulwaru znajduje się na Starym Rynku (248 m n.p.m.). Tam też, na jednym z drzew, jest znak, który witamy z dużym entuzjazmem - czerwona kropka na białym tle, symbolizująca początek Szlaku Orlich Gniazd. Tutaj jest trochę czasu na ostatnie doposażenie się. Pan Kierownik Osin wygłasza przemówienie, robimy pamiątkową fotkę z "kropką" i ruszamy.
![]() |
Stary Rynek - Początek SOG. |
Ul. Mirowska |
![]() |
Ul. Legionów. |
Żar leje się z nieba.
Nawet najmniejszego podmuchu wiatru.
Nagrzany asfalt, potęguje uczucie gorąca a pot leje się z nas strumieniami.
Witamy na Chrzcie Ognia. Witamy w Piekle.
Takie warunki są najgorsze do wędrowania. Najlepiej, gdy jest pochmurno, nawet chłodno (wtedy przydaje się sweter), ale nie pada. No cóż... Takie jest życie wędrowca. Wkrótce mijamy niewielką grupę pielgrzymkową. W końcu docieramy do miejsca, gdzie szlak skręca, opuszczając asfalt. Dalej wiedzie nas szutrowa aleja, ku okalającym miasto lasom. Ale najpierw przerwa.
![]() |
Pierwszy postój ;) |
![]() |
Na Zielonej Górze. |
Pomysł rozwiewa się, gdy ktoś zadaje pytanie: "Chłopaki, a mamy jakąś wodę?". Cóż okazuje się, że zostało pół butelki na zespół. Ograniczamy się do "suchej karmy" i każdy dostaje do tego po dwa łyki wody - reszta na później. To jest kolejny dowód na to, jak trudne jest wędrowanie w takich warunkach. Każdy z nas miał po dwie/trzy butelki wody gdy wychodziliśmy z Częstochowy. W normalnych warunkach człowiek potrzebuje ok. 2 l wody. Teraz każdy z nas pił około 5-6 litrów wody dziennie.
Kolejne osoby ruszają na zwiad w poszukiwaniu jaskini, która ponoć jest w okolicy. I po kolei wszyscy wracają z kwitkiem. Ostatecznie ruszamy dalej i po kilkudziesięciu metrach znajdujemy się przed... wejściem do jaskini. Zatem kolejny postój. :)
![]() |
Wejście do jaskini |
![]() |
Bajeczne kształty wyrzeźbione przez wodę. |
Kilka stalagnatów. |
Formy naciekowe. |
Dzielni "speleolodzy". :) |
Dalej szlak schodzi ze szczytu i wyprowadza nas z lasu do wsi Kusięta. Tam czeka nas kolejny asfaltowy odcinek w pełnym słońcu. Chrzest ognia trwa... na szczęście cywilizacja oznacza sklep, gdzie uzupełniamy zapasy wody.
![]() |
Kusięta. Asfalt po horyzont. |
![]() |
Dołącza do nas Dawid (Zielono-biała koszulka). Rozpoczynamy wspinaczkę na Góry Towarne (Towarnie). |
Jaskinia Niedźwiedzia |
Czarek eksploruje ;) |
![]() |
Widok na północny-zachód |
![]() |
Widok na południe. Olsztyn i Góry Sokole w tle. |
![]() |
U wrót Olsztyna. |
Cmentarz wojenny. |
![]() |
Centrum Olsztyna. |
namiotami. Na szczęście kierowniczka kieruje nas na pole namiotowe sąsiadki. Tam znajdujemy miejsca. Miejsce na ognisko jest, ale za drewno trzeba zapłacić, albo iść do lasku, który jest w zasadzie za ogrodzeniem i samemu sobie znaleźć. Wybór jest oczywisty, tyle że nikomu nie chce się już ruszyć tyłka. Ostatecznie poszliśmy z Osinem i Maćkiem... Gdy ognisko wreszcie zapłonęło, okazało się, że wszyscy oprócz mnie i Maćka śpią. No cóż, trochę pogadaliśmy, usmażyliśmy kiełbaski i Maciek również dołączył do tych, co już sobie smacznie chrapali w objęciach Morfeusza, a ja zostałem sam. Zapatrzony w płomienie odleciałem w świat swoich myśli. Ogień jest takim moim przyjacielem, który był ze mną od zawsze i towarzyszy mi przy każdej podróży. Zmieniały się miejsca, zmieniały się twarze, kartki w kalendarzu, zmieniałem się nawet ja sam. Ale ogień był zawsze: czy to w trakcie mazurskiego rejsu, wędrówki, czy kolejnego obozu przetrwania. Ma w sobie taką magiczną moc, która skłania ludzi do zaciskania więzi, głębokich przemyśleń i długich nocnych rozmów. W końcu i ten dogasa, a ja udaję się na spoczynek. Noc jest niezwykle ciepła, a mi się nie uśmiecha spanie w namiocie, gdzie jest teraz gorąco i duszno. Swoją wizytę ograniczam więc jedynie do przebrania się i wyrzucenia przed namiot śpiwora i karimaty. Układam się wygodnie pod rozgwieżdżonym niebem, bez śladu najmniejszej chmurki. W końcu zasypiam... Nie ukrywam to była jedna z najfajniejszych nocy w moim życiu, bo mimo wszystko rzadko kiedy zdarza mi się spać bezpośrednio pod gwiazdami.
Nocleg na wysokości: 305 m n.p.m. (57 metrów wyżej niż Stary Rynek w Częstochowie)
~Czarek
![]() |
© Copyright by Compass |
*- Olsztyn, choć będący domem dla ponad 2000 osób, miastem de facto nie jest. Stracił prawa miejskie w 1870 roku. Mowa oczywiście o wsi Olsztyn, a nie o odległym o prawie 500 km mieście o tej samej nazwie - stolicy woj. Warmińsko- Mazurskiego
<<Prolog || Spis Treści || Część Druga>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz