niedziela, 22 czerwca 2014

Spacer niedzielny - relacja :)


Obiecałem i słowa dotrzymuję. :) Czas na relacje z dzisiejszego spaceru. Na początek mała metryczka:

 Skąd: Olkusz
 Dokąd: Skała
 Kilometraż: 26,6 km
 Skład: Osin

O uszy obiła mi się informacja, że przebieg Szlaku Orlich Gniazd zmienił się znacznie w związku z budową obwodnicy Olkusza, jednak nie mogłem znaleźć nigdzie informacji na ten temat. Postanowiłem więc, że sam wybiorę się w te rejony i zobaczę, co, gdzie i jak.

Plan wycieczki powstał szybko i był banalnie prosty: odnaleźć się z czerwonym szlakiem w okolicach Olkusza, a następnie jak po sznurku zajść do Ojcowskiego Parku Narodowego i dalej do Skały, by następnie spokojnie pojechać sobie do akademika w Krakowie.
Pozostało jeszcze plan wcielić w życiu. Ze względu na trwające sesje i ogólny rozgardiasz z tym związany, nie udało mi się znaleźć kompana. Tak jak Czarek, nie lubię podróżować sam, lecz tym razem nie mogłem sobie odpuścić okazji dotlenienia szarych komórek przed sesją. :)

***

Wstałem o 7 rano i zwlokłem się z łóżka. Chciałem jechać autobusem o 8:10, ale jak na złość łóżko było wygodne, a klucze do akademika wyparowały (okazało się, że zostawiłem je w Krakowie). Koniec końców wyszedłem po 8 rano. Złapałem autobus 27, który właśnie przejeżdżał przez moje osiedle i 10 minut później czekałem już w centrum Dąbrowy Górniczej na busa do Olkusza. W międzyczasie miałem okazję uratować biednego gołębia, który zaplątał się w reklamówkę (ludzie - na miłość boską! Cokolwiek sądzicie o gołębiach, nie śmiećcie! )


O 8:45 wsiadłem w busa, a ok. 9:15 wysiadłem na przystanku w Olkuszu, naprzeciw osiedla o charakterystycznych niebieskich dachach, czyli tak zwanych smerfach. :)

Poranek był rześki, więc szło się dobrze. Chwilę później byłem już na skraju lasu, okalającego Olkusz. 

Dotarłem do miejsca, gdzie dawniej wchodziło się na SOG. Po znacznikach nie zostało ani śladu. 
Przeszedłem przez tory tuż obok tabliczki z napisem, że to zabronione (Absurdem jest tu to, że właśnie tamtędy biegł szlak) i już po chwili spotkałem się ze sprawczynią całego zamieszania - świeżutką obwodnicą Olkusza.

Minąłem Olewin. Na skraju lasu znalazłem pozostałości po starym przebiegu szlaku.
W końcu udało mi się odnaleźć szlak, który najwyraźniej omijał obwodnicę od północy. Trzeba będzie poszukać jakichś nowych map. Czerwona jedynka (SOG figuruje podobno pod tym numerem w rejestrze szlaków) jest jednym z najlepiej oznakowanych szlaków. W środku lasu można spotkać takie oto tabliczki:


A przede mną:
Pogoda była w kratkę. Raz kropiło, raz świeciło słońce. Nie mogłem jednak narzekać. Szło się wyśmienicie, a szybkie tempo, jakie sobie narzuciłem, chroniło mnie przed chłodem :)
Widoki stawały się coraz piękniejsze.

Jak do tej pory nie spotkałem żywej duszy na szlaku. No może poza paroma, pasącymi się krowami.

Obserwując fascynujące życie krów, zagapiłem się i na moment zgubiłem szlak, wchodząc w Sułoszowę Trzecią. Wróciłem wzdłuż szosy wojewódzkiej nr 773 i przy granicy Kosmolowa, wkroczyłem w otulony lasem wąwóz.


Szlak wyraźnie zdziczał, a ja musiałem brnąć po kolana w mokrej trawie, zaprzyjaźniłem się z rosą bardziej, niż bym sobie tego życzył. Po przeprawie przez najgorsze chaszcze, moje nogi wyglądały tak:
Minąłem Zadole Kosmolowskie i rozpocząłem malowniczy odcinek szlaku, ciągnącego się wzgórzami, otaczającymi Sułoszową.




W końcu nadszedł czas na zakręt o 90 stopni w lewo i skierowania swoich kroków do Sułoszowej. W oddali wypatrzyłem wieżę kościoła. Do wsi, schodziło się wąskim i zarośnięty traktem, zanurzonym w parowie. Moje buty dzisiaj nie wyschną - pomyślałem. ;)

Neogotycki kościół pw. Serca Jezusa jest siedzibą parafii założonej w 1315 roku, kiedy wybudowano pierwszy drewniany kościół. Przez swoją długą historię, służył duchowości sułoszowian. W poł. XVI w. został przemianowany na zbór kalwiński przez miejscowego możnowładcę Stanisława Szafrańca. Obecny  murowany kościół został wybudowany w latach 30. XX w. Dla turystów podróżujących SOG-iem wyznacza on 30 km do/od Krakowa.
Pozostało mi przejść przez Sułoszowę Pierwszą. Może nawet wstąpić na ożywcze piwko :D Nie, takie bachanalia później.


A oto Prądnik, niepozorna rzeczka, która wydrążyła sobie jedną z najpiękniejszych dolin na Jurze:

Odsłaniając tym samym sztukę natury:

I w końcu dotarłem do granic OPN-u. Do niedawna najmniejszy park narodowy w Polsce, został założony z inicjatywy prof. W. Schaffera, uchwałą rady ministrów z 14 stycznia 1956 roku. Miejsce to jest bliskie memu sercu. Spędzałem tu każde wakacje od urodzenia, przesiadując w domku pozostałym po moich pradziadkach. 
Symbol parku jest nieprzypadkowy. Ok. 3/4 gatunków występujących w Polsce nietoperzy mieszka właśnie tutaj.

Zamek w Pieskowej Skale jest jednym z najlepiej zachowanych renesansowych zamków w Polsce. To tutaj kręcono sceny do takich filmów jak Szkoła Żon, czy Janosik. Z miejscem tym jest związane wiele legend i podań, między innymi makabryczna historia o szlachcicu Szafrańcu, znanego z okrucieństwa wobec swoich poddanych i jego rzekomym skarbie ukrytym w podziemiach zamku. ;) 

W zamkowym parku przyszedł czas na małą przekąskę. Nic tak nie poprawia morale, jak domowa pizza zrobiona przez babcię. :)

Szybki popas i ruszyłem w dalszą drogę. Ścieżka kluczy przez las, by po chwili wyjść na asfaltową drogę.



Droga ta prowadzi na Słoneczną Górę, jedno z wielu wzgórz, otaczających dolinę Prądnika.

Z góry prowadzi trakt przez gęsty las. Zszedłem do doliny, gdzie odwiedziłem rodziców, którzy wyjechali na długi weekend do wspomnianego już domku letniskowego.  





Trzy godziny odpoczynku, karczek z grilla i zimne piwko dały mi siły na ostatni odcinek dzisiejszej wycieczki.
Na początek długa droga w górę.




Pożegnałem się ze SOG-iem i rzuciłem ostatnie spojrzenie na OPN:

Pozostało dojść do Skały. Najpierw dróżką w dół, potem ulicą w górę.


Na granicy miasta, powitała mnie koza :)
 Jeszcze chwila...
 ... i dotarłem. 26,6 km na liczniku.
 Pozostało złapać busa i pojechać do Krakowa.


Podsumowując: pogoda świetna, warunki świetne, cud, miód i orzeszki. Tylko gęby nie było do kogo otworzyć. Dobrze, że udało mi się chociaż z rodzicami zobaczyć. :) Baterie podładowane. :) 

~Osin



Pokaż Spacer niedzielny (22.06.2014) na większej mapie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz